Cześć WszystkimJ
Przyszedł czas na moją pierwszą recenzję kosmetyczną i
zarazem dziewiczy wpis na blogu J
Pod lupę wzięłam paletkę czterech wypiekanych cieni Chanel Les 4 Ombres w
odcieniu 08 Vanités.
Która z nas, kobiet nie marzyła choć raz o odrobinie
luksusu, z jakim niewątpliwie kojarzy się firma Chanel. Tylko czy warto..? No
właśnie, jak to z tym wszystkim jest.

Następnego dnia pomalowałam się chanelkami do pracy.. już
w trakcie aplikacji nastąpiło pierwsze rozczarowanie. Pędzluję powiekę i
pędzluje a tu nie widać nic poza brokatem, który był na całej mojej twarzy plus
wszędzie dookoła (dodam, że zawsze przed użyciem, otrzepuję pędzelek z nadmiaru
produktu). Ok-myślę sobie- może spróbuję pacynkami dołączonymi do zestawu
(dobre jakościowo) i faktycznie, jest nieco lepiej, ale to „nieco” jest tu
kluczowe. Dalej w ruch poszły palce, dopiero nałożenie opuszkami dało mi w
miarę zadowalające krycie. No nic, lekko zawiedziona poszłam do pracy.
Wmawiałam sobie, że przecież kobieta Chanel według ich polityki jest taka
subtelna i delikatna.. może to dlatego pigmentacja jest mierna. Miałam
nadzieję, że chociaż będą się przyzwoicie utrzymywać, ale spotkała mnie kolejna
niespodzianka. Cienie miałam zrolowane w załamaniu powiek już po ok 4 h, na
reszcie oka nie było ich wcale (ingloty wytrzymują u mnie prawie cały dzień).
No cóż, producent sugeruje na opakowaniu, że dużo lepszy efekt osiągniemy
nakładając produkt na mokro i tu nie mogę czepiać się aż tak, choć biorąc pod
uwagę cenę- żenua. To samo można by osiągnąć pierwszym lepszym wypiekańcem.

Oczywiście robiłam do nich wiele podejść, próbowałam
różnych trików, baz itp. Czasem było lepiej a czasem nic się nie zmieniało.
Do czego zatem ja używam tych „cudeniek”? Do wykończenia
makijażu. Zaaplikowane na wierzch innych cieni dają bardzo ładny efekt. Pięknie
rozświetlają oko i dodają blasku. Bardzo lubię stosować je do makijaży ślubnych
czy studniówkowych- są moją kropeczką nad „i” przy modelowaniu powieki. Czy
kupię je ponownie? Z pewnością nie, bo po prostu nie są warte swojej ceny. Może
jakby odciąć z przodu 2 to bym się skusiła, ale za te pieniądze można by kupić
tyle pyłków, że aż nie chcę o tym nawet myśleć. Może kiedyś w ręce wpadnie mi czwórka
w innej tonacji i okaże się lepsza? Wtedy na pewno podzielę się z Wami
odczuciami J
![]() |
Aby uzyskać widoczne na zdjęciu krycie, musiałam nałożyć ok 3-4 warstw palcem |
Przed zakupem jakichkolwiek wypiekanych cieni, warto mieć świadomość,
że ze względu na swoją konsystencję zawsze będą one miały mniejsze krycie i
słabszy pigment w porównaniu do prasowanych czy sypkich. Les 4 Ombres, to
jednak zawód prawie na całej linii.
Minusy:
-cena
-napigmentowanie
-trwałość
-w środku nieestetyczny wygląd (wszędzie brokat!!)
Plusy:
To w końcu Chanel :D
Nie zawsze cena "idzie" za jakością! Słyszałam już podobne opinie o tej firmie, sama nie miałam jeszcze "przyjemności" testować, ale kto wie ;) Przydatna informacja, bo to jednak niemały koszt! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście Chanel posiada w swojej ofercie także produkty godne uwagi i kto wie, może wkrótce pojawi się jakaś recenzja na ten temat ;)
Usuń