wtorek, 22 kwietnia 2014

Makijażowe wpadki cz. 1

Hej :)

Dziś jak w tytule.. makijażowe nieporozumienia prosto z warszawskich ulic (i pewnie nie tylko ;)).



Czasem dziwię się, że przy tak łatwym dostępie do internetu, poradników, kolorowych pisemek itp., nadal bez trudu możemy spotkać kobiety, które zamiast dodawać sobie makijażem uroku, oszpecają się nim na potęgę. Nie chodzi mi tu o perfekcyjnie wyrysowane kreski czy idealnie wycieniowane oczy, bo do tego potrzeba trochę umiejętności, wprawy i chęci, a nie każdy od razu musi być "wirtuozem pędzla". Uważam jednak, że gdy już za coś się zabieramy, warto temu poświęcić chwilę uwagi, aby robić to poprawnie.
Do napisania tego posta, głównie zainspirowała mnie jedna z dzielnic mojego ukochanego miasta (na której pracowałam-jak na ironię-jako instruktor wizażu), gdzie natężenie dziwnie wymalowanych osób przerastało moje najśmielsze wyobrażenia.. Miało to jednak pewne zalety. Gdy wybierałyśmy się z moimi cudownymi kursantkami (które teraz serdecznie pozdrawiam, jeśli to czytają! :)) na przerwę obiadową, zawsze po powrocie miałyśmy co omawiać..przypadki z życia wzięte :).
Wracając do tematu..moim zamiarem nie jest nikogo obrazić czy wyśmiać. Sama kiedyś popełniałam niektóre z wymienionych niżej błędów.. zwłaszcza wtedy, gdy nie miałam jeszcze swoich kosmetyków i mogłam liczyć jedyne na te, które podwędziłam mamie. Jak można się domyślać nie były one do końca dobrze do mnie dopasowane:>
Jeśli jednak któryś z przykładów dotyczy Was, to jest to najwyższy czas na wprowadzenie zmian.
Uwaga, poniższe zdjęcia mogą na długo pozostać w Waszych pamiętać, powodując nocne koszmary ;)

NUMER 1.
Nie taka przerażająca, ale na pewno nie dodająca uroku. "Samotna pośród fal" kreska na linii wodnej.
"Zabieg" ten powoduje, że oczy nasze wyglądają na mniejsze i węższe niż są w rzeczywistości, przez co możemy sprawiać wrażenie zmęczonych..
Choć trąbią o tym na prawo i lewo, nadal jest to niezwykle często spotykany błąd. Może wynika to z pośpiechu-nie wiem-ale gdy naprawdę nie mamy czasu na full make-up, warto chociażby taką kreskę na szybko rozetrzeć od dołu patyczkiem kosmetycznym, a efekt zmęczonego spojrzenia zniknie...jeśli tylko nie przesadzimy, bo wtedy może wkraść się kolejny błąd...:


NUMER 2.
Panda stajl. Chyba każdy wie co mam namyśli..a jednak jest to niezwykle popularny "trent", szczególnie wśród uczennic (nie mówię, że wszystkich..żeby nie było!).
czarne kreski
Obrysowane dookoła oczy grubą, czarną krechą nie są ani ładne ani estetyczne. Również sprawiają, że oczy wydają się mniejsze, a makijaż wygląda niechlujnie..szczególnie po kilku godzinach, kiedy kredka zaczyna się rozmazywać.
Często napotykam też dziewczyny, które mają zrobione same krechy, bez podkładu czy jakiegokolwiek kremu, który wyrównałby koloryt skóry na twarzy..to chyba najgorsza z opcji, bo wygląda to po prostu jak niedorobiony makijaż, albo taki, który zszedł nam podczas nocnej imprezy, z której w blasku słońca właśnie wracamy domu, nie mając wcześniej możliwości doprowadzić się do ładu i składu.. Nos czerwony, błyszczący, krostki wystające, ale co tam..jest kreska czyli Elegancja-Francja! No właśnie nie.. mimo, że mówi się, że w mkaijażu jak i w modzie sztywne zasady nie obowiązują, to jednak pewne podstawy trzeba zachować. To jak zakładanie pięknych sandałków na niezadbane stopy z nieobciętymi paznokciami..raczej nie pomoże fakt, że buciki kosztowały 1000 zł..albo spódnicy do nie ogolonych nóg. 
Jeśli chcemy wyglądać naprawdę ładnie, musimy działać kompleksowo. Nie mam namyśli nakładania grubej "szpachli", która rzucać się będzie w oczy z kilometra. Krem tonujący, gdzieniegdzie korektor i odrobina pudru załatwią sprawę.


NUMER 3.
Podstępna kreska..tak znowu kreska! Tym razem mamy jednak do czynienia z czymś nie tak oczywistym. 
Na problem ten zwróciłam większą uwagę podczas obserwowania pracy moich kursantek.. Zaczęłam też baczniej przyglądać się oczom kobiet z mojego otoczenia i okazało się, że sporo z nich popełnia ten błąd, a mianowicie: na zamkniętym oku, prowadzą kreskę wzdłuż górnej linii rzęs, aż do samiusieńkiego jej końca. Wygląda OK, ale tylko do momentu otworzenia oka. Możemy wtedy zauważyć, że ten z pozoru nie groźny "zabieg" powoduje, że optycznie nasze oko staje się "opadające". Zewnętrzny kącik zamiast zostać makijażem "uniesiony", "poleciał" do dołu, nadając tym samym naszemu spojrzeniu smutnego wyrazu oraz lat.

Tak wyglądałby prawidłowo zrobiony malunek:
Kreskę kończymy rysować odrobinę wcześniej, "unosząc" ją lekko i pogrubiając*

*Jest to uniwersalna zasada robienia kreski. W szczególnych przypadkach i przy innej budowie oczu prowadzenie kreski może odrobinę różnić się, ale o tym innym razem.


NUMER 4.
"Pomarańczowa eksplozja" czyli podkład za ciemny i za pomarańczowy.
Coraz rzadziej spotykany przypadek, ale jednak! 
Dobrze dobrany podkład, to podstawa pięknego makijażu. Jeśli jest on niedopasowany do potrzeb i koloru skóry, lepiej w ogóle darować sobie make-up. Z dwojga złego: za jasny lub za ciemny fluid, lepiej wybrać opcję pierwszą- w tym przypadku, zawsze możemy (umiejętnie) ratować się bronzerem, przyciemniając lico tu i ówdzie. Gdy jednak podkład odcina się od reszty ciała, pozostaje już tylko wysmarować się nim od stóp do głów ;). 
A tak na poważnie, za ciemny podkład wygląda sztucznie i mało zachęcająco. Postarza i dodatkowo łatwo jest nim zrobić sobie plamy, przez co twarz sprawia wrażenie brudnej. 
Co sprytniejsze damy, tuszują niuans 10 tonów za ciemnego podkładu, przeciągając go na szyję czy nawet dekolt..ah te apetycznie wysmarowane zimą na brązowo szaliczki i kołnierze białych (niegdyś), dopasowanych kurteczek (do których nich nie mam, pod warunkiem, że są we właściwym rozmiarze i na właściwym rozmiarze;)). Klasykiem jest jednak zakończenie aplikacji produktu na linii żuchwy.. Pamiętajcie, nawet gdy odcień produktu jest właściwy, warto rozetrzeć go odrobinę poniżej szczęki, aby "przejście w skórę" było płynne i łagodne.


NUMER 5. 
Contouring a la Kim Kardashian po polsku, czyli znów za mocno i za pomarańczowo.
Właściwie najlepiej opisać ten przypadek powiedzonkiem "co za dużo, to nie zdrowo". Mocne konturowanie sprawdza się w makijażu fotograficznym, ale w codziennym już niekoniecznie. Warto zatem zachować umiar w ilości nakładanego produktu.
Aby modelunek twarzy wyglądał naturalnie, musimy odnaleźć właściwy dla nas kolor bronzera. Przy jego wyborze, należy zwrócić uwagę nie tylko na to czy nie jest zbyt ciemny, ale przede wszystkim musi on być w chłodnej tonacji. Ten z pomarańczowymi pigmentem lepiej sobie odpuścić, jeśli nie chcemy wyglądać jak ofiara źle wsmarowanego samoopalacza.
Z czystym sumieniem mogę polecić bronzer z Benefit'u o nazwie "Hoola" oraz The Balm "Bahama Mama". Sprawdzą się przy większości słowiańskich cer.


NUMER 6.
Czy to jeszcze róż czy może poparzenie II stopnia?
Róż jak wiadomo, to kosmetyk naprawdę wszechstronny. Za jego pomocą można ożywić, odświeżyć a nawet odmłodzić twarz. Umiejętnie nałożony, potrafi także wyszczuplić. Jest również świetnym zamiennikiem cieni do powiek.
Kluczem do jego prawidłowej aplikacji jest powściągliwość. Lepiej nabrać niewielką ilość produktu na pędzel i delikatnie muskać policzki, gdyż w razie potrzeby zawsze będzie można go dołożyć. Gdy jednak od razu  nałożymy róż z rozmachem, pozostaje nam tylko zmycie i zrobienie makijażu od nowa lub odpowiadanie przez cały dzień na pytanie, "czy przypadkiem nie zacięły się nam drzwiczki w łóżku do solarium?" ;)


Żeby nie było za długo i za nudno, na tym zakończę, ale już w czwartek kolejna porcja "wizażowych zbrodni". Do usłyszenia :)



4 komentarze:

  1. Opisane przez Ciebie wpadki są nie tylko z warszawskich ulic! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to co? Promować Twojego bloga z tymi oto wpadkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że przy komentarzach nie ma przycisku "Lubię to" ;))

      Usuń

AddThis

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...