Hej :)
Niedawno recenzowałam genialne wodoodporne podkłady firmy MAP (opis TUTAJ), a dziś postanowiłam opisać kolejny z produktów tej firmy- wodoodporne szminki w palecie o numerze 05.
Zacznę od tego, że skusiłam się na te cudeńka z powodu pochlebnych opinii innych wizażystek, a numer palety wybrałam pod kątem makijaży ślubnych.
Paleta kryje w sobie pięć krążków, cztery z nich to szminki, a jeden jest błyszczykiem. Wszystko o łącznej pojemności 10 g. za cenę 122 zł.
Opakowanie wykonane jest z plastiku, wygląda estetyczne i profesjonalnie. W środku zamocowane są niewymienne (niestety) wkłady, co jest sporym minusem, gdyż palety nie będzie można uzupełnić w razie pojedynczych braków.
Szminki utrzymane są w złotej tonacji i nie dają całkowitego krycia. Mają dość twardą strukturę, przez co są bardzo wydajne. Wystarczą dwa ruchy szpatułką, by wydobyć odpowiednią ilość, potrzebną do pomalowania ust.
Posiadają dość specyficzny, słodkawy zapach i smak, który mi akurat przypadł do gustu :) Gdyby jednak komuś on nie pasował, to nie ma co się martwić, gdyż woń ulatnia się po paru minutach.
Pierwszy krążek (od lewej) to błyszczyk o dość lepkiej konsystencji. Utrzymuje się całkiem dobrze, ale nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Bardzo delikatnie barwi usta, nadając subtelnego błysku.
Pierwszą ze szminek opisałabym jako różową z drobinami złota. Jest najjaśniejsza z całego zestawu. Dosyć specyficzna kolorystyka i wykończenie sprawia, że nie każdemu jest w niej do twarzy. Na pewno nie spodoba się osobom, które nie lubią pomadek o wykończeniu perłowym. Jest trochę "szminkowym" odpowiednikiem wypiekanego różu do policzków Bourjois o numerze 34 Rose d'Or.
Na ustach prezentuje się następująco:
Druga z pomadek, również posiada rzucające się w oczy złote wykończenie, ale jest zdecydowanie "cieplejsza" od poprzedniczki. Wpada bardziej w brzoskwinię.
Między szminką numer dwa a trzy różnica jest najmniej zauważalna, szczególnie na zdjęciach. Jest minimalnie ciemniejsza, "chłodniejsza" i ma w sobie odrobinę mniej złotego pigmentu.
Ostatnia i chyba ulubiona (na moich ustach). Najciemniejsza, najintensywniejsza i z najmniejszą ilością złotych drobin. Najchłodniejsza w tonacji ze wszystkich.
Co do tego jak pomadki sprawują się na ustach nie mam żadnych zastrzeżeń. Długo się trzymają, nie podkreślają suchych skórek, ładnie i równomiernie schodzą. Nie ma problemów przy rozprowadzaniu. W pewnym stopniu są też wodoodporne, choć to jest kwestia indywidualna. Niektórym kobietom jakiej by szminki nie zaaplikować, to i tak będzie ona po godzinie zjedzona ;)
Pomadki świetnie współgrają z Magic Primer, który jeszcze bardziej przedłuża ich "żywotność" (KLIK).
Być może kupię też inne palety do przetestowania, bo z pewnością są tego warte.
Nie polecałabym ich jednak osobom, które nie zajmują się makijażem zawodowo, gdyż na rynku dostępne są tańsze produkty o równie dobrej skuteczności.
A tutaj małe zestawienie wszystkich czterech odcieni obok siebie, na którym w miarę dobrze widać subtelne różnice pomiędzy odcieniami:
Dzięki i do następnego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz